Ach, ta dywersyfikacja, czyli powrót do początków
Dziś dostęp do internetu ma każdy. Na dodatek duża część tych użytkowników - zwłaszcza prowadzących własny biznes - coraz częściej decyduje się na umieszczenie swojej wizytówki w sieci. Jest już to nie tylko profil na Facebooku, czy Instagramie, ale często zupełnie osobna strona internetowa mająca zachęcać odwiedzających do określonej aktywności. Skąd ta zmiana?
Moda na to, aby zaciekawić potencjalnego klienta czymś więcej niż tylko logiem firmy na Facebooku nie jest czymś nowym. Mało kto pamięta, że w czasach popularyzacji internetowych witryn w Polsce (przełom XX i XXI wieku) nie było mediów społecznościowych i to właśnie proste strony zawierające podstawową ofertę handlową pełniły rolę pierwszego kontaktu biznesu ze zwykłym zjadaczem chleba. Oczywiście pod warunkiem, że ten zwykły zjadacz chleba miał dostęp do internetu i w ogóle wiedział co to jest. Paradoksalnie o internecie wiedzieli wtedy więcej studenci oraz 30 i 40 parolatkowie, niż nastolatkowie. Między innymi z tego powodu pozytywnie nastawione do internetu firmy istniejące wtedy na polskim rynku raczkowały z agresywnym marketingiem, a profil odwiedzającego ich klienta praktycznie nie istniał.
SZYBSZY INTERNET, WIĘCEJ KLIENTÓW
To wszystko zmieniło się już po kilku latach. Już od 2005 roku lawinowo rośnie liczba tak zwanych stałych łączy, a tak zwane "wdzwonki" po liniach telefonicznych powoli odchodzą do lamusa. Dowcip z tamtych czasów? Połączeniem szerokopasmowym nazywano już połączenie 256kbps. Ciekawe są powody popularyzacji internetu. Otóż dzieje się tak nie dlatego, że przez internet (np. w 2005 roku) dało się załatwić zauważalnie więcej rzeczy, ale dlatego że Polacy zaczęli traktować go jako źródło rozrywki, odpoczynku, fascynacji. To wymarzone warunki do bardziej zaawansowanych działań marketingowych i już wkrótce okazuje się, że nie da się obejrzeć prawie żadnej strony polskojęzycznej strony internetowej bez specjalnych mini-aplikacji usuwających reklamy. Wraz ze wzrostem szybkich jak na owe czasy łączy internetowych rośnie liczba internautów. Jest więcej klientów do wykarmienia reklamami i wraz ze wzrostem tak zwanych darmowych usług internetowych zwiększa się możliwość ich profilowania.
GENIALNI SZPIEDZY ZZA OCEANU I NOWE MOŻLIWOŚCI
Prawdziwy przełom to jednak dopiero popularyzacja mediów społecznościowych. Coś co przez kilka lat święci triumfy popularności w Stanach Zjednoczonych dociera w końcu do Europy i Polski. Klienci masowo korzystają z udostępnionych nowinek, by w końcu zadać sobie pytanie o prywatność i bezpieczeństwo udostępnionych danych. Jest już jednak za późno na to, aby Facebook czy Twitter przejmował się takimi wątpliwościami, zwłaszcza że nie zgłasza ich większość użytkowników. Od drugiej dekady XXI wieku media społecznościowe są praktycznie wszędzie i nawet korzystanie z takich dinozaurów jak Onet.pl czy Wp.pl jest łatwiejsze gdy mamy konto na "fejsie". Jakie są tego konsekwencje kiedy prowadzimy własny biznes? Otóż łatwiej dziś za pomocą "fanpejdża" nawiązać kontakt z klientem, ale... musi on posiadać dostęp do mediów społecznościowych. I to właśnie zdanie może być dla wielu odkryciem! Nie każdy korzysta i chce korzystać z Facebooka. Mimo dużej popularności wymienionych wyżej platform społecznościowych jest parę rzeczy, które powodują że nie wszyscy decydują się na korzystanie z takich nowinek. Druga osobna uwaga to ta odnosząca się do ilości kont na serwisach społecznościowych, które są zupełnie martwe od wielu miesięcy. Nie, nie chodzi o zgon właścicieli, ale to że nagle z jakiegoś powodu przestali się interesować tym rodzajem aktywności. To może być kolejna zmiana regulaminu giganta, nowa szata graficzna, a może wyjątkowo zimny język w jakim administracja danego medium społecznościowego zwraca się do użytkowników.
CO JEST NIE TAK Z "FEJSEM", "INSTA" I TAK DALEJ?
Załóżmy na chwilę, że Facebook czy Instagram (którego Facebook jest właścicielem!) to doskonałe miejsce do tworzenia marketingu. Co jednak w sytuacji kiedy sztuczna lub naturalna inteligencja zatrudniona przez media społecznościowe nie zgadza się z tym co robimy na oficjalnym "fanpejdżu" naszej firmy? Co jeśli dwie literki w nazwie naszej firmy są nieodpowiednie, aby utworzyć stronę, czy grupę kluczową dla naszego nowego projektu? No właśnie! Do wspomnianych wyżej przeze mnie wątpliwości związanych z prywatnymi danymi właścicieli kont dochodzi dziś przecież cenzura (np. kampania prezydencka Trump-Biden), oraz niejasna polityka związana z promowaniem danych treści i blokowaniem tych, za które nie wysłaliśmy zapłaty. Dodatkowo jeśli mamy mamy wrażenie, że zostaliśmy niesprawiedliwie potraktowani np. przez Facebooka możemy zgłosić do ich zespołu zażalenie, ale... zostanie ono prawdopodobnie odrzucone, bo ta firma nie ma czasu na pochylanie się nad każdą jednostkową sprawą swojego użytkownika. Oznacza to mówiąc krótko, że prowadząc swój biznes tylko za pomocą mediów społecznościowych, opierając się tylko na nich w kontaktach z klientem skazujemy się na wiele ograniczeń, które mogą (nie muszą) uderzyć w rozwój naszej działalności.
GDZIE JEST ROZWIĄZANIE?
Według mnie, twórcy marki Janek IT, pomóc może dywersyfikacja - czyli takie rozszerzenie naszej działalności w sieci, aby media społecznościowe były uzupełnieniem, a nie podstawowym miejscem (kanałem) kontaktu z naszą firmą. Własna strona internetowa, czyli powrót do korzeni nie tylko polskiego, ale światowego internetu jest dobrym przykładem takiej odpowiedzi.
Sama strona to jednak nie wszystko. Aby przyciągnąć klientów powinna ona posiadać nie tylko wizytówkę, ale i treść. Jeżeli np. prowadzimy pizzerię i chcemy, aby klienci odwiedzali naszą witrynę podobnie jak robią to na Facebooku to dobrze zdecydować się na coś więcej niż cennik sosów i promocje napojów. Dobrze, aby ta strona była na przykład ciekawym blogiem na temat inspiracji kulinarnych serwowanych właśnie przez nasz biznes. I to nie tylko z punktu widzenia twórcy, ale również - a może przede wszystkim - klienta. Zmiana tradycyjnej formuły firmowej strony w ciekawy blog "lajfstajlowy" nie musi zaprzeczać prostemu interfejsowi strony. Taką usługę świadczy właśnie moja marka: podpowiadam skuteczne rozwiązania, tworzę i upraszczam internetowe wizytówki moich klientów w celu wyeksponowania treści, dostarczam zawartość, która jest zgodna z profilem działalności danej firmy.
Komentarze
Prześlij komentarz